Amerykanie po raz kolejny zaskakują. Dodge chce wprowadzić do swojej oferty model Charger’a SRT Hellcat’a, który ma konkurować z flagowymi przedstawicielami sedanów od BMW, Mercedesa i Audi. 707 KM pod maską naprawdę robią wrażenie.
Charger SRT w wersji Hellcat: takiej konfiguracji nikt się nie spodziewał
Premierowy Dodge Charger SRT Hellcat może pochwalić się ponadprzeciętnymi osiągami. Model bazuje na potężnej jednostce benzynowej o mocy 707 KM, które generuje silnik o pojemności 6,2 V8. Do dyspozycji kierowcy jest także wysoki moment obrotowy 880 Nm oraz ośmiobiegowa, automatyczna skrzynia biegów.
Z informacji podanych przez amerykańskiego producenta wynika, że Charger SRT Hellcat potrafi osiągnąć prędkość niespełna 330 km/h.
Bazowa wersja, która ma kosztować blisko 28 tys. dolarów i zostanie wyposażona w silnik 3,6 V6 o mocy 300 KM. Za auto w mocniejszej opcji z 707 KM pod maską to już koszt przynajmniej 64 tys. dolarów.
Dodge planuje wprowadzić Charger’a SRT Hellcat’a do swojej oferty w perspektywie 2-3 najbliższych miesięcy. Auto będzie dostępne prawdopodobnie wyłącznie na rynku amerykańskim.
Redaktor naczelny Motor-Mack, z ponad 15-letnim doświadczeniem w świecie motoryzacji. Jego artykuły i analizy są cenione za rzetelność i głębokie zrozumienie tematu. Adam łączy w sobie miłość do technologii samochodowej z umiejętnością przekazywania wiedzy czytelnikom. W Motor-Mack skupia się na jakości treści i budowaniu silnej społeczności entuzjastów motoryzacji.
Europejscy producenci powinni uczyć się od Amerykanów, jak robi się sportowe sedany, nie to co u nas, gdzie najmocniejszą jednostką jest jakieś 3,0 l w benzynie i do tego dwie turbiny. Szkoda, że ani grupa VAG’a, ani Mercedes, ani BMW nie są w stanie konkurować z takimi modelami. No bo pokażcie mi dzisiaj sedana, który będzie miał silnik o takiej mocy i tak dużej pojemności? Takich aut w Europie się po prostu nie produkuje, a szkoda, bo to niesamowita przyjemność z jazdy i nie trzeba żadnych tłumików specjalnych zakładać. Tutaj dźwięk wydobywający się spod maski jest prawdziwy i nie jest zasługą podziurawionych efektownie końcówek układu wydechowego. Mam nadzieję, że europejscy producenci czują się zawstydzeni tym Chargerem.
Nie ma szans, żeby takie auta u nas powstawały, bo zapędy naszych producentów są skutecznie tłamszone przez Unię Europejską, która dba, aby po naszych drogach poruszały się auta spełniające i tak już wyśrubowane normy. Niestety, ale powinniśmy się przyzwyczaić, że nowe modele będą miały coraz mniejsze jednostki napędowe, a silniki o pojemnościach 0,8 l i 1,0 l staną się standardem. Nie muszę chyba mówić, jak bardzo awaryjne są tak niewielkie silniki zamontowane w dużych autach? Nie, nie muszę, to oczywiste. Zobaczcie sobie tylko na liczbę awarii Mondeo nowej generacji z 1,0 ecotrurbo Boost. Ani to eco, ani turbo, ani boost, ale co tam, oni wiedzą lepiej od konsumenta..